opal, a może Twoi rodzice nie mieli alternatywy żadnej. Ja też bym tkwiła w tym co mam i nawet przez chwilę nie przeszło mi przez myśl aby odejść od męża póki nie poznałam tego drugiego. Dopiero dzięki niemu zaczęłam myśleć o odejściu i to coraz poważniej. Brak mi jeszcze odwagi ale czuję że to się zmienia bo na początku naszej znajomości w ogóle nie brałam pod uwagę jakiegokolwiek rozwodu, później zaczęło mi to przechodzić przez myśl ale się od tego wzbraniałam, a teraz myślę o tym coraz poważniej do tego stopnie że zastanawiam się jak to rozegrać mądrze także ta decyzja o odejściu we mnie dojrzewa i myślę że prędzej czy później dojrzeje na tyle że zrobię ten krok na przód.
A tak naprawde to co Cię przy mężu nadal trzyma? Macie razem kredyt, wybudowaliście wspólnie duży dom?
- Wysłany: Czw 22:10, 24 Lip 2014
MalaMi tabula rasa
Dołączył: 01 Maj 2014
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Mamy jedynie mieszkanie które kupiliśmy za gotówkę. Żadnych kredytów czy innych zobowiązań finansowych. A jedyne co mnie trzyma to dzieci i nic więcej.
- Wysłany: Czw 22:17, 24 Lip 2014
Gość
dzieci tak czy siak wyczuja ze miedzy wami jest juz inaczej, zaczniecie sie klocic i wam kiedys podziekuja. wiem cos o tym. jesli tym bardziej nie macie zadnego kredytu to juz nie trzyma was nic bo kredyt to akurat naprawde "łaczy"
U mnie na razie kłótni nie ma ale to nie dlatego że nie ma powodów. Ja mam zasadę że nie kłócę się przy dzieciach a jestem taka że nawet jak się strasznie zdenerwuję to mi szybko przechodzi. Jak teraz dziec były u dziadków to nie powiem, kłóciliśmy się parę razy. Myślicie że teraz w obecnej sytuacji kiedy spróbowałam już czegoś innego, nowego, lepszego w czym jestem szczęśliwa i gdybym z tego zrezygnowała to między mną a mężem zaczęło by się jeszcze bardziej psuć i zaczęły by się awantury? Pytam bo rozmawiałam z koleżankom która jest psychologiem i jej zdaniem to normalna rzecz jest że w takiej sytuacji podświadomie obwiniała bym dzieci i męża że przez nich nie mogę być szczęśliwa i moje małżeństwo dopiero by się zaczęło sypać. I że w obecne sytuacji kiedy ja pokochałam już drugiego i kiedy jestem pewna że to prawdziwe uczucie to mój związek prędzej czy później i tak się rozpadnie.
Ostatnio zmieniony przez MalaMi dnia Sob 11:00, 26 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
Oczywiście że Twoja koleżanka ma rację. A co ja wcześniej pisałam. Przeczytaj sobie moje posty. Toż to czysta psychologia. Jeżeli jesteśmy z daną osobą szczęśliwi i musimy z tego szczęścia zrezygnować przez jakieś osoby to prędzej czy później zaczniemy te osoby o to obwiniać. Garrett Ci napisała, dzieci nic nie tracą. Jeszcze Ci w przyszłości za to podziękują. Jak można tkwić w związku bez uczucia. To co was łączy? Nie rozumiem takiego zachowania. Przecież jeśli pokochałaś innego to Twoje małżeństwo i tak prędzej czy później się rozpadnie. Zaczną się kłótnie. Standard. Kończ ten związek i bądź dziewczyno szczęśliwa bo życie masz tylko jedno. A co jeśli ten drugi w końcu się wkurzy i Cię zostawi? I w sumie nie dziwiła bym mu się bo ile można być z babą która nie wie czego chce i nie potrafi podjąć decyzji. Krótka piłka, albo w jedno albo w drugą. Choć moim skromnym zdaniem wyjście z tej sytuacji jest tylko jedno, jedno słuszne - rozwód. Bo jeśli wybierzesz tkwienie przy mężu to do rozwodu i tak dojdzie, zaufaj mi, wiem co mówię. Z ludźmi z takimi problemami jak Twoje mam do czynienia na co dzień i mówię Ci to bez żadnych kart bo do tego nie trzeba być wróżką. Wystarczy wiedza na temat ludzkiej natury i zachowań ludzi w różnych sytuacjach. Powodzenia.
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 5 z 5
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach